środa, 17 grudnia 2014

mam dziewiętnaście lat, odchudzam się od dawna, po prostu ten blog jest nowy. nie wiem, ile ważę - nie ważę się, po prostu patrzę w lustro. niedawno rzuciłam chłopaka i studia. mam w miarę sporo pieniędzy, bo pracuję.
strasznie dużo piję, nie jem i nie śpię. zemdlałam przez to ostatnio trzy razy. u "chłopaka", w domu i w pracy. z tej okazji ograniczyłam picie, ale jeszcze mniej jem, tylko więcej śpię... chociaż nie, jest 02:37. na szczęście jutro mam wolne, poza korepetycjami o 16.
zliczając kalorie z dziś...

owsianka 170
pół jabłka i dwie mandarynki 100
razem 270

było też rzyganie, więc nie liczę. ogółem 270.
w piątek idę się najebać, jutro, jeśli będzie wypłata fetować. chudnę sobie powoli. i umieram.

chyba się zauroczyłam...